Las

Ryan

Ryan postanowił jeszcze chwile pospacerować po parku aby przemyśleć niektóre sprawy. Idąc zobaczył Beatriz i kogos jeszcze. Przyspieszyl kroku. Mial nadzieje ze dziewczyny go nie zauwazą.

Beatriz

Bea szturchnęła przyjaciółkę i wskazała na mężczyznę. - To on... Zawołać go?

Ashley

- Jak chcesz... może go poznam i wyczuję jakie ziółko z niego...

Ryan

Ryan zauważył że Bea go zauważyła.
-Moze ten dziewczyny juz u Alyssy nie ma?- pomyslal i wybiegl z parku.

Ashley

- Chyba już uciekł...

Beatriz

- No nie. Co za tupet! - Bea zaczęła przeklinać w myślach. - Co do tego, czy spał u niej czy z nią, to nie wiem...

Ashley

- Mam nadzieję że jednak osobno... Bo nie chciałabym aby ona z takim draniem...

Beatriz

- Nie wiem, co o tym myśleć. Przez krótką chwilę miałam nadzieję, że to mogłoby być coś więcej. Ale zdaje się, że to zwykły kobieciaż, zalicza jedną i szuka następnej. Do mnie raczej nic nie czuje, skoro uciekł jak tylko mnie zobaczył - Bea ponownie się skrzywiła. Od nerwów znów nasilił się ból brzucha, więc prędko połknęła tabletkę.

Ashley

- Eh, nie martw się jakimś dupkiem! Jest pełno lepszych facetów! - Ash zauważyła że coś jest Beatriz - Coś Ci jest? Boli Cię coś?

Beatriz

- Nie, wszystko ok. Może to jeszcze nie mój czas. Poprzednio pewnie też było za wcześnie i gorzko za to zapłaciłam...

Ryan

Ryan postanowił wróić aby Beatriz nie pomyślała że jej unika. Wziął głęboki oddech i podszedł.
-Czesc Bea, przepraszam za dzisiaj. Mam nadzieje ze nie masz mi za zle- spojrzał na nieznajomą dziewczynę- Jestem Ryan Murphy.

Beatriz

- Wróciłeś. - Bea spuściła wzrok, teraz miała już totalny mętlik w głowie. - Nie... nic się nie stało.

Ryan

Ryan czuł się głupio.
-Naprawde bardzo mi głupio, pewnie teraz myslisz ze jestem kretynem. Zreszta nie ty jedna...

Beatriz

Bea gapiła się w ziemię.
- Już powiedziałam... Nic nie szkodzi... I wcale nie myślę, że jesteś kretynem - dodała szybko. Powiedziałaby jeszcze coś, ale sobie darowała.

Ashley

- Z grzeczności powiem że mi miło... Ashley Silence...